Wczoraj widziałem się z dziećmi. Asia na wybory przyjechała z Włoch i zorganizowaliśmy sobie śniadanie na mieście. Była Asia, Diego, Dominika i Blanka z Nelką. Nie było tylko Patryka gdyż odsypiał nocke w robocie. Fajnie było. Nie wyszło nawet aż tak drogo. Początkowy pomysł był byśmy się spotkali wszyscy na obiedzie ale Asi coś nie wypaliło.
Obgadaliśmy trochę temat sierpniowego wyjazdu w alpy i trochę kamień spadł mi z serca bo stanęło na tym że będziemy chodzić dolinami a nie zdobywać szczyty …
I bardzo dobrze gdyż łapanie tej kondycji trochę mnie przerasta. Nie podoba mi się to bieganie jednym słowem. To nie dla mnie. Nigdy nie byłem jakimś biegaczem i zawsze bardzo szybko pod tym względem się męczyłem. Gdyby chociaż niosło to dla mnie jakąś przyjemność ale nie. Tak więc chyba zakończę swój epizod biegania i łapania formy …
Po spotkaniu pojechałem do brata na działkę. Początkowo miałem mu w czymś tam pomóc ale ogólnie stanęło na tym że opierdalaliśmy się i piliśmy piwko. Dawno nie mieliśmy takiego spotkania i była okazja porozmawiać. Oczywiście był również grill.
Ostatecznie w domu wylądowałem dopiero koło 21 akurat na spotkanie z M
Wyszło na to że nie było mnie praktycznie cały dzień, myślałem że kot dostanie jakichś palpitacji z tego powodu ale na szczęście jakoś to przetrwał